środa, 13 marca 2019

Kilka słów cz II

    Hej!
 Miałam przybliżyć wam moją osobe już wczoraj, jednak wczoraj wieczorem depresja wygrała ze mną i zostałam z moim przyjacielem łóżkiem.  

                        
                                                                   I   Szkoła
Chodze do technikum i jestem w ostatniej klasie, maturalnej. Przez moje zaburzenia mam lekcje indywidualne,wiekszość ludzi myśli,że mając zajecia sam na sam z nauczycielem mam o wiele łatwiej a moje oceny i przygotowanie do matury są bardzo naciągane. Chciałabym również poruszyć ten temat,że wcale nie jest tak kolorowo,że kiedy przychodzi gorszy dzień i mimo leków nie dajesz rady wstać z łóżka to nie interesuje Cie czy ktoś do Ciebie przychodzi, jaką dostaniesz ocene, nawet sie nie przygotowujesz, bo po co? Nie ma przecież sensu, i tak Ci sie nie uda, i tak Cie ktoś skrytykuje i powie,że wymyślasz sobie problemy,że inni mają o wiele gorzej a ty z niczego robisz tragedie. 
  Spotykam sie z takimi rzeczami na codzień,akurat mam na tyle wyrozumiałych nauczycieli i szkołe oraz pedagoga,że to próbują zrozumieć. Lecz nie wszyscy nauczyciele są przychylni. 
Strach przed niektórymi przedmiotami jest paraliżujący, tym bardziej kiedy ma sie zdiagnozowaną depresje lekową. Człowiek mimo checi nie potrafi sobie poradzić. Jedyne czego w tym momencie sie chce to spokoju i bliskich osób obok siebie,niech nic nie mówią, niech nie pocieszają,niech zlapią mnie za reke i przytulą, nic wiecej nie chce. 
  Jak każdy mam swoje plany na przyszłość,chce skończyć szkołe,zdać mature, iść na studia. Żyć jak wiele moich rówieśników. Niestety strach przed tym co bedzie i,że mi sie nie uda jest czasem na tyle silny i mocny,że człowiek rezygnuje, rezygnuje z wszystkiego[...]


                                         II  Tyczy sie to również życia prywatnego. 
Przeżyłam długoletni związek w którym nie byłam traktowana tak jak powinnam, lecz moja słaba psychika pozwalała sobie na to, bo przecież tak musi być, nikt inny mnie nie zechce,nie pokocha. Uważałam,że musze już w tym trwać do końca,że to moje przeznaczenie i miłość do końca życia ,chociaż uświadamiałam sobie gdzieś z tyłu głowy,że tak nie może być,że musze sie z tego wyrwać ale powoli przyzwyczajałam sie,że i tak nie mam siły na to aby coś z tym zrobić.
 Pewnego dnia odważyłam sie,powiedziałam koniec. Cierpiałam bardzo, a brak walki ze strony partnera wprawiał mnie w jeszcze głebszy dół,nachodziły mnie pytania "Czy on naprawde mnie nie kochał?", "Czy naprawde mu nie zależy". Jego reakcja potwierdziła mnie tylko w przekonaniu,że postąpiłam słusznie.
 Nie mineło nawet kilkanaście dni,kiedy moja siostra wyciągneła mnie na impreze aby sie rozerwać. 
To był ten dzień w którym uwierzyłam w miłość od pierwszego wejrzenia. Nasza rozmowa układała sie tak,jakbyśmy znali sie od dziecka, co najzabawniejsze, ZNAMY SIE. Wychowaliśmy sie na tym samym osiedlu,bawiliśmy sie razem w piaskownicy,on przynosił mi kwiatki pod balkon mając 3 latka. Ja mając nie spełna 5 lat wyprowadziłam sie na inne osiedle i do czasu tej właśnie imprezy nie mieliśmy kontaktu,nawet nie wiedzieliśmy jak każde z nas wygląda po 15 latach.
 Wszystko miedzy nami potoczyło sie szybko,weszliśmy w zwiazek bo na co czekać? 
 Pierwszy raz poczułam sie potrzebna,kochana,rozumiana. Po raz pierwszy doznałam tego jak powinien wyglądać związek,że opiera sie on na wsparciu,zaufaniu i bezgranicznej miłości. Przyznam szczerze,że po moim wcześniejszym partnerze miałam duży dystans do tego żeby komuś zaufać mimo,że pokochałam lecz po paru sytuacjach doszło do mnie,że kontrola tylko niszczy. 
 Zachłysneliśmy sie sobą i miłością,każdy wolny czas spedzaliśmy razem,kiedy miałam gorszy dzień, był przy mnie, kiedy potrzebowałam wsparcia, był przy mnie. Był zawsze i wiem,że jest nadal mimo ,że dzieli nas odległość 260 km. Nie widujemy sie już jak kiedyś,przez co przychodzą czasem dni,że nie mam sensu życia,nie mam osoby którą tak bardzo kocham,mimo to ,że wiem ,że jest i myśli o mnie. Jestem z niego bardzo dumna,osiągnął cel do którego dążył wiele lat,oraz całą edukacje,mimo przeciwności losu i w przeszłości również złamanego serca nie poddał sie, został żołnierzem. 
Podziwiam jego odwage i podejście do życia, dlatego też czasami sie nie rozumiemy,bo on nie wie co to znaczy niemoc,strach,lek,płacz bez powodu. I chociaż wiem,że nie rozumie to rozumieć nie musi ale wiem,że jest i to jest najważniejsze. 
  Związki nie są idealne pamietajmy o tym,kłótnie są wszedzie,lecz najwiekszym udowodnieniem miłości jest to,że kiedy ludzie są zawistni i chcą coś zniszczyć, ty idziesz swoją drogą bez wzgledu na wszystko i akceptujesz ukochaną osobe,taką jaką jest. Wszystkie wady są rozumiane,zalety są czymś niezwykłym i kochasz prawdziwie,nie na pokaz,na dobre i na złe, z depresją czy bez... 
 Każdemu z was życze takiej miłości.

Teraz ja mimo gorszego dnia, musze wstać z łóżka i stawić czoła dzisiejszym zadaniom, trzymajcie kciuki! 
 Życze wam pieknego dnia kochani! 
  

15 komentarzy:

  1. Pięknie piszesz - prosto z serca i to widać :) Wszystkiego dobrego Ci życzę i również miłego dnia ;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje bardzo, każdy komentarz to dla mnie wielkie wsparcie <3 !

      Usuń
  2. Zmagałam się z depresją, właściwie do dziś odczuwam jej nawroty, więc poniekąd cię rozumiem. Czasami lęk i poczucie bezsilności biorą się znikąd, ale są przy tym tak przytłaczające, że ciężko jest z tym wygrać. Najgorzej, gdy bliscy zamiast pomóc z tym walczyć, nie robią nic, albo jeszcze bardziej pogłębiają te emocje swoim zachowaniem. Dobrze, że zamknęłaś ten rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  3. Trzeba mieć wiarę, że wszystko będzie dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetnie to napisałaś! Gratuluję.Życzę wszystkiego dobrego i trzymam kciuki :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Trzymam kciuki. Czasem bywa ciężko.

    OdpowiedzUsuń
  6. Trzymam kciuki!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Taka mi sie podoba, ale dziekuje za opinie :)

    OdpowiedzUsuń